Akcja „FIT— Freak in Training” rusza na dobre. Przed nami inauguracja i pierwszy trening. Na początek do aktywności będziemy namawiać uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 30 w Olsztynie. Już we wtorek 27 października zajęcia z uczniami poprowadzi znany siatkarz Maciej Dobrowolski.
- Dlaczego sport powinien towarzyszyć dzieciom i młodzieży? Dlaczego jest tak ważny?
- Żyjemy w wirtualnych czasach. Dzieci i młodzież wędrują przez cały dzień pomiędzy telewizorem, konsolami, telefonami, tabletami i komputerami, coraz rzadziej znajdując czas na zabawę, ruch oraz aktywność fizyczną. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że duży udział w tej patologii mamy my - rodzice. Po pracy jesteśmy zmęczeni i szukamy relaksu oraz odpoczynku dla siebie, pozwalając dzieciom na spędzanie czasu w cyberprzestrzeni. Przecież pozwolenie dzieciom na nowoczesną rozrywkę jest wygodniejsze niż pokopanie piłki lub zawiezienie na dodatkowe zajęcia. Przez to mamy dzieci coraz mniej sprawne, zagrożone nadwagą oraz mające problem z wykonaniem prostych ćwiczeń sportowych.
- Co zrobić, by wyciągnąć najmłodszych sprzed komputera, laptopa, wyświetlacza komórki i by stali się aktywni?
- Trzeba przede wszystkim poświęcić im czas i zainteresować różnymi formami aktywności. Zacząć od tych najprostszych i pokazywać najmłodszym, że strzał na konsoli wykonany za pomocą pada nie jest tym samym, co kopnięcie piłki do bramki. Wyciągnąć ich z domów na świeże powietrze, a przede wszystkim w nieuzasadnionych przypadkach nie pozwalać na opuszczanie lekcji WF-u. Zachęcać do znalezienia pasji w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu i nie pozwalać na jej ograniczenie do sprawdzania informacji w internecie.
- To także cel naszej akcji "FIT – Freak In Training", do której Pan dołączył. Ma Pan już plan na trening, czego uczniowie we wtorek mogą się spodziewać? Co Pan sądzi o takich akcjach jak nasza?
- Przez wszystkie lata profesjonalnego uprawiania sportu często uczestniczyłem w tego typu akcjach. Jest to świetna inicjatywa i zawsze będę takie popierał. Każda próba dotarcia do dzieci i młodzieży jest sukcesem. Nie mogę zdradzić, co zaoferuję uczniom na wtorkowej lekcji. Oczywiście chętnie pokazałbym im pigułkę dyscypliny, której poświęciłem ponad 20 lat. Czy spodoba się to najmłodszym? Mam nadzieję, że tak. Dzieci, którym poświęci się czas i pokaże się swoją pasję, są wdzięcznym "materiałem" do pracy. Jeżeli zobaczą zainteresowanie, to proszę mi wierzyć — 45 minut zleci błyskawicznie. Pytanie tylko, czy pomyślą po lekcji, że fajnie jest uprawiać sport i chciałyby robić to częściej, czy raczej wyciągną telefony, żeby poprzez komunikatory przekazać koleżankom i kolegom, że wzięły udział w takiej lekcji.
- Siatkówka to z pewnością Pana całe życie, kiedy rozpoczął Pan tę przygodę?
- Właśnie w wieku dzieci, z którymi pobawimy się we wtorek. Czas szybko leci i sam nie wierzę, że z roli ucznia przechodzę w fazę nauczyciela. Siatkówce poświęciłem wiele, ale dużo też otrzymałem w zamian. Wychowywałem się jednak w innych czasach. Nie spędzałem czasu przed komputerem, bo ich jeszcze nie było, a o internecie nawet nie śniłem. Codziennie po szkole spędzałem czas na podwórku, a od piątej klasy podstawówki z torbą na plecach wędrowałem dzień w dzień na trening. Po tylu latach mogę powiedzieć, że zrobiłbym to jeszcze raz.
- Który okres kariery uważa Pan za najlepszy i dlaczego?
Każdy rok ze sportem czegoś mnie nauczył. Przed każdym sezonem stawiałem sobie realny w mojej ocenie cel i do niego dążyłem. W jednych klubach było to mistrzostwo, w innych utrzymanie, a jeszcze innych miejsce w środku tabeli. Jeżeli na koniec sezonu zrealizowałem zarówno cel drużyny jak i mój indywidualny, to sezon uważałem za zakończony sukcesem. Miałem to szczęście, że w większości Klubów moje oczekiwania pokrywały się z planami osób zarządzających Klubem.
- Teraz zrobił Pan przerwę w grze zawodowej, czy wróci Pan jeszcze na boisko? Czy ma Pan inne plany?
- Nie wiem. Cały czas się zastanawiam, ale nie spędza mi to snu z powiek. Logicznie myśląc, nie po to zdecydowałem się wrócić do Olsztyna po 10 latach, żeby teraz wyjeżdżać. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Jeżeli chodzi o plany, to mam ich wiele. Czasu nie marnuję. Robię wszystko, żeby dobrze przygotować się do roli trenera. Rozpocząłem studia podyplomowe, żeby poszerzać swoją wiedzę. Jako trener prowadzę zajęcia z młodzieżą w programie Siatkarskich Ośrodków Szkolnych PZPS. Wspólnie z Łukaszem Kadziewiczem i Pawłem Siezieniewskim założyliśmy Akademię Siatkówki, w którą wkładamy całe nasze serca. Chcemy dotrzeć do dzieciaków i zaszczepić w nich miłość do sportu, pasję do siatkówki, ale też umiejętność współpracy w grupie oraz dać im alternatywę dla wirtualnego świata, od którego rozpoczęliśmy rozmowę. Wierzę też, że niedługo wrócę do "dużej" siatkówki.
mn
- Żyjemy w wirtualnych czasach. Dzieci i młodzież wędrują przez cały dzień pomiędzy telewizorem, konsolami, telefonami, tabletami i komputerami, coraz rzadziej znajdując czas na zabawę, ruch oraz aktywność fizyczną. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że duży udział w tej patologii mamy my - rodzice. Po pracy jesteśmy zmęczeni i szukamy relaksu oraz odpoczynku dla siebie, pozwalając dzieciom na spędzanie czasu w cyberprzestrzeni. Przecież pozwolenie dzieciom na nowoczesną rozrywkę jest wygodniejsze niż pokopanie piłki lub zawiezienie na dodatkowe zajęcia. Przez to mamy dzieci coraz mniej sprawne, zagrożone nadwagą oraz mające problem z wykonaniem prostych ćwiczeń sportowych.
- Co zrobić, by wyciągnąć najmłodszych sprzed komputera, laptopa, wyświetlacza komórki i by stali się aktywni?
- Trzeba przede wszystkim poświęcić im czas i zainteresować różnymi formami aktywności. Zacząć od tych najprostszych i pokazywać najmłodszym, że strzał na konsoli wykonany za pomocą pada nie jest tym samym, co kopnięcie piłki do bramki. Wyciągnąć ich z domów na świeże powietrze, a przede wszystkim w nieuzasadnionych przypadkach nie pozwalać na opuszczanie lekcji WF-u. Zachęcać do znalezienia pasji w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu i nie pozwalać na jej ograniczenie do sprawdzania informacji w internecie.
- To także cel naszej akcji "FIT – Freak In Training", do której Pan dołączył. Ma Pan już plan na trening, czego uczniowie we wtorek mogą się spodziewać? Co Pan sądzi o takich akcjach jak nasza?
- Przez wszystkie lata profesjonalnego uprawiania sportu często uczestniczyłem w tego typu akcjach. Jest to świetna inicjatywa i zawsze będę takie popierał. Każda próba dotarcia do dzieci i młodzieży jest sukcesem. Nie mogę zdradzić, co zaoferuję uczniom na wtorkowej lekcji. Oczywiście chętnie pokazałbym im pigułkę dyscypliny, której poświęciłem ponad 20 lat. Czy spodoba się to najmłodszym? Mam nadzieję, że tak. Dzieci, którym poświęci się czas i pokaże się swoją pasję, są wdzięcznym "materiałem" do pracy. Jeżeli zobaczą zainteresowanie, to proszę mi wierzyć — 45 minut zleci błyskawicznie. Pytanie tylko, czy pomyślą po lekcji, że fajnie jest uprawiać sport i chciałyby robić to częściej, czy raczej wyciągną telefony, żeby poprzez komunikatory przekazać koleżankom i kolegom, że wzięły udział w takiej lekcji.
- Siatkówka to z pewnością Pana całe życie, kiedy rozpoczął Pan tę przygodę?
- Właśnie w wieku dzieci, z którymi pobawimy się we wtorek. Czas szybko leci i sam nie wierzę, że z roli ucznia przechodzę w fazę nauczyciela. Siatkówce poświęciłem wiele, ale dużo też otrzymałem w zamian. Wychowywałem się jednak w innych czasach. Nie spędzałem czasu przed komputerem, bo ich jeszcze nie było, a o internecie nawet nie śniłem. Codziennie po szkole spędzałem czas na podwórku, a od piątej klasy podstawówki z torbą na plecach wędrowałem dzień w dzień na trening. Po tylu latach mogę powiedzieć, że zrobiłbym to jeszcze raz.
- Który okres kariery uważa Pan za najlepszy i dlaczego?
Każdy rok ze sportem czegoś mnie nauczył. Przed każdym sezonem stawiałem sobie realny w mojej ocenie cel i do niego dążyłem. W jednych klubach było to mistrzostwo, w innych utrzymanie, a jeszcze innych miejsce w środku tabeli. Jeżeli na koniec sezonu zrealizowałem zarówno cel drużyny jak i mój indywidualny, to sezon uważałem za zakończony sukcesem. Miałem to szczęście, że w większości Klubów moje oczekiwania pokrywały się z planami osób zarządzających Klubem.
- Teraz zrobił Pan przerwę w grze zawodowej, czy wróci Pan jeszcze na boisko? Czy ma Pan inne plany?
- Nie wiem. Cały czas się zastanawiam, ale nie spędza mi to snu z powiek. Logicznie myśląc, nie po to zdecydowałem się wrócić do Olsztyna po 10 latach, żeby teraz wyjeżdżać. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Jeżeli chodzi o plany, to mam ich wiele. Czasu nie marnuję. Robię wszystko, żeby dobrze przygotować się do roli trenera. Rozpocząłem studia podyplomowe, żeby poszerzać swoją wiedzę. Jako trener prowadzę zajęcia z młodzieżą w programie Siatkarskich Ośrodków Szkolnych PZPS. Wspólnie z Łukaszem Kadziewiczem i Pawłem Siezieniewskim założyliśmy Akademię Siatkówki, w którą wkładamy całe nasze serca. Chcemy dotrzeć do dzieciaków i zaszczepić w nich miłość do sportu, pasję do siatkówki, ale też umiejętność współpracy w grupie oraz dać im alternatywę dla wirtualnego świata, od którego rozpoczęliśmy rozmowę. Wierzę też, że niedługo wrócę do "dużej" siatkówki.
mn
Maciej Dobrowolski, siatkarz. Wielokrotny mistrz Polski i Austrii, zdobywca Pucharów Polski oraz medalista europejskich pucharów. Klubowy wicemistrz świata. Zawodnik klubów polskich i zagranicznych (Indykpol AZS, PGE Skrę Bełchatów, Asseco Resovię Rzeszów, Hot Volleys Vienna i Fart Kielce).
Komentarze (0)
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez