By bez problemu na plaży zdjąć koszulkę

2017-05-22 12:00:00 (ost. akt: 2017-05-24 09:14:56)

Autor zdjęcia: Monika Nowakowska

Podziel się:

Było 135 kg, dzisiaj 126, a będzie jeszcze mniej. Najważniejsza jest sylwetka, budowa mięśni i dobre samopoczucie. Krzysztof Maciejewski, uczestnik akcji „Odchudzamy Olsztyniaków”, podjął wyzwanie i pod czujnym okiem trenera Mateusza Wilczyńskiego walczy o marzenia.

- W moim życiu wiele się zmieniło, zwłaszcza nastawienie do życia. Jest lepszy humor, mniej czasu spędzam przed telewizorem, człowiek jest bardziej aktywny – zapewnia Krzysztof Maciejewski, uczestnik akcji „Odchudzamy Olsztyniaków”. - Ekipa akcji poświęca nam wiele czasu, mamy sporą dawkę motywacji. Mateusz, mój trener potrafi zadzwonić o godz. 22 z pytaniem co słychać, jak się czuję. To podnosi mnie na duchu. Motywacja to ważna rzecz przy odchudzaniu.
Pan Krzysztof trenuje dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Co było dla niego najtrudniejsze?
- Sam początek. Człowiek robił jakieś ćwiczenie, dwa-trzy powtórzenia i nie było już siły, a chciałoby się więcej zrobić i ogarniał wstyd… Człowiek był zażenowany, bo wygląda jak wygląda. Na szczęście z każdym treningiem jest coraz lepiej. Widzę pierwsze rezultaty i to dzięki zdjęciom, które zrobiliśmy na początku akcji – opowiada i zachęca innych by, gdy zaczną odchudzanie najpierw się zważyli, wymierzyli centymetrem obwody i cyknęli sobie zdjęcie jak wyglądają na starcie swojego wyzwania.

- To jest bardzo ważne, by takie zdjęcia robić na początku i w trakcie odchudzania. Kto zaczyna ćwiczyć, niech nie patrzy na wagę. U mnie po dwóch tygodniach poszła 12 kg w dół, teraz 6 kg do góry, ale tkanka tłuszczowa się zmniejszyła, a mięśniowa się pojawiła. Generalnie jak się widzę codziennie w lustrze, to nie zauważam tych zmian. Dopiero jak mi trener pokazał wcześniejsze zdjęcia i obecne, to różnica jest spora. Rezultat motywuje do dalszego działania. Znajomi zwracają uwagę, że zmiany są, widać różnicę, zmieniła się twarz, ale dla siebie, by móc się bardziej zmotywować, ważne są pomiary. Dlatego też trzeba pomierzyć centymetrem ręce, brzuch biodra i później wszystko kontrolować. Kilka dni temu siedziałem i myślałem - po co ja to robię? Waga stoi od dwóch tygodni, nic się nie zmienia, a są wyrzeczenia. Oglądam zdjęcia i okazało się, że z trenerem zrobiliśmy kawał dobrej roboty - zaznacza uczestnik akcji.

Jednak zmiany to nie tylko ćwiczenia. Pan Krzysztof jest pod opieką dietetyka.
- Tu też zmiany. Jest regularność, ale jedzenia jest tak dużo, że nawet nie jestem zdolny tego przejeść, ale trzeba dokarmić organizm. Liczą się wartościowe posiłki. Wcześniej gotowaliśmy sami, ale już brakowało czasu, więc będziemy mieć dietę pudełkową. To dla nas ułatwienie.
Przez najbliższy czas pan Krzysztof będzie miał nadal treningi 2 razy dziennie po półtorej godziny, zdrową dietę, masaże, zabiegi na ciało, a to wszystko sprawi, że będzie się tylko lepiej czuł. Co na to rodzina?
- Wspiera mnie i motywuje. Dzieci są zadowolone. Córka szkoli przedszkole, całe z nią ćwiczy, będziemy tam organizować dzień sportu. Mówią mi: „Tatuś, straciłeś już brzuszek”. Żona chodzi ze mną na treningi, cała rodzina skorzystała na akcji. Pozmieniało się wszystko. Wcześniej zamawialiśmy pizzę i jedliśmy ją wszyscy. Dziś tata je sałatkę, to też jedzą je moje pociechy. Zdrowo się odżywiamy. Ruszamy się też całą rodziną. Zrobiliśmy siebie wycieczkę do Gdańska, wzięliśmy ze sobą rowery i jeździliśmy tam na dwóch kółkach. Połaczyliśmy przyjemne z pożytecznym.
Jaki jest cel?
- Na początku założyliśmy dwucyfrowy wynik - 99 kg, ale zmieniliśmy go. Moje ciało zaczęło brzydko wyglądać, skóra zaczęła wisieć. Zdecydowaliśmy się robić obwody, nie patrzymy na wagę, robimy mięśnie, sylwetkę, by bez problemu na plaży zdjąć koszulkę – kończy Krzysztof Maciejewski.

Szczegóły akcji i zapisy: www.klubbodyperfect.com