Polacy chcą być coraz bardziej fit. Nawet ci, którzy pierwszą młodość mają już za sobą. Polacy uwielbiają spacery i marsze oraz jazdę na rowerze. Nasi bohaterowie przekonują, że dawka sportu działa na nich uzdrawiająco. I to dosłownie!
Zenon Kuskowski (70 l.) wiele lat był nauczycielem matematyki w I LO w Olsztynie. Po lekcjach grał w siatkówkę.
— Amatorsko — podkreśla. — Ale mogłem jeść to, na co miałem ochotę, bo wszystko spalałem.
Kłopot zaczął się, kiedy przeszedł na emeryturę.
— Waga skoczyła z 72 kg na 85 kg. Od razu przyszło sapanie, problem z wejściem na kolejne piętro — opowiada.
A potem doszła choroba.
— Mam raka prostaty. Jestem też po częściowej ablacji ( zabiegu kardiologicznym polegającym na zniszczeniu, najczęściej energią termiczną, obszaru serca, będącego anatomicznym podłożem występowania takiego zaburzenia. - red.). Dokucza mi też arytmia serca — mówi pan Zenon
To właśnie choroby popchnęły pana Zenona ku aktywności. Kiedy czuje się lepiej, przychodzi do parku Kusocińskiego. Tam, na siłowni pod chmurką spala kalorie i w ten sposób dodaje sobie energii.
— Gdyby nie arytmia, byłoby jeszcze lepiej — uśmiecha się. — Codziennie też spaceruję po 10 km. Chodzę krokiem marszowym. Nie ważne, że pada deszcz. Mnie to nie przeszkadza!
Co sport daje panu Zenonowi?
— Czuję się po prostu rześko. I rzuciłem papierosy, a kiedyś potrafiłem ich wypalić nawet 40 dziennie!
Wiesława Mazur z Olsztyna przepracowała 36 lat w księgowości. Dziś ma 81 lat, ale wieku po niej nie widać.
— Pracę miałam siedzącą, za wiele się nie ruszałam — przyznaje. — Kiedyś nie było takich możliwości jak teraz. Nie było takich siłowni na świeżym powietrzu. Człowiek w ogóle nie myślał, że może gdzieś iść poćwiczyć.
Pani Wiesława jest przykładem na to, że na uprawianie sportu nigdy nie jest za późno. — Trenuję dopiero od dwóch lat — przyznaje. — Zaczęły mi dolegać problemy ze stawami i kolanami. Chodziłam do ortopedy, ale nie odczuwałam poprawy. Dopiero pomogły ćwiczenia.
Aktywną seniorkę można codziennie spotkać na siłowniach pod chmurką. Stara się nie forsować, ale w tyle za młodszymi też nie zostaje.
— Ćwiczę kończyny dolne na trzech różnych przyrządach. Na każdym po 20 minut — wyjaśnia.
Z kolei dwie godziny dziennie pani Wiesława przeznacza na codzienny spacer. Jak seniorka czuje się po codziennej dawce sportu?
— Lepiej – śmieje się. — Na pewno lekko i swobodnie!
Jadwiga Andrukajtis ma 64 lata. Choruje na czerniaka złośliwego.
— W domu to by człowiek tylko myślał o chorobie, a tak zapominam — twierdzi.
Kiedy pani Jadwiga dowiedziała się, że przyplątał się do niej nowotwór, nie chciało jej się żyć.
— Nie myślałam o żadnej aktywności, byłam wrakiem człowieka. Bez chęci do życia — przyznaje.
Ale ten stan trwał krótko. Pani Jadwiga nie tyko zebrała w sobie siłę do walki z choroba, ale także do sportu.
— Chodzę nawet po 15 kilometrów dziennie — mówi. — Leżenie jest dla mnie horrorem. Jak można przyjść do domu i położyć się na kanapie? Mnie rozsadza energia.
Marsze i spacery są jej ulubioną formą aktywności.
— Po takim spacerze nawet jeść się nie chce — śmieje się. — Zresztą swoją dietę też zmodyfikowałam. Jem więcej warzyw i owoców.
Pan Krzysztof z Olsztyna pół życia spędził na rowerowym siodełku.
— Lubię samotne, dalekie wyprawy. Codziennie sprawdzam licznik i czuję satysfakcję dopiero wtedy, kiedy przekroczę 40 km. Ma 65 lat, ale jak mówi, o tym zapomina. — Zawdzięczam to codziennej aktywności. Miałem siedzącą pracę, i gdyby nie popołudniowe przejażdżki, to chyba bym umarł — żartuje.
Dlaczego właśnie rower?
— Bo to tani sport — śmieje się. — Mnie nie kuszą żadne rowerowe gadżety, modne kaski. Rower kupiłem bardzo dawno temu.
Kilkakrotnie pan Krzysztof przejechał z Gdańska do Olsztyna.
— To był wielki wysiłek, ale dałem radę. Byłem dużo młodszy, cały dzień jechałem — opowiada.
Teraz mężczyzna preferuje krótsze trasy.
— Nie oszukujmy się, wiek robi swoje — uważa. — Dobrze jest być aktywnym, ale nie należy przesadzać.
Podoba mu się moda na rowerowy boom. — Z innymi rowerzystami pozdrawiamy się na trasie — uśmiecha się. — Wiek nie ma tu akurat żadnego znaczenia, bo wspólna pasja łączy osoby w każdym wieku!
Dzięki rowerowym przejażdżkom pan Krzysztof nie wie, co to zadyszka.
— Mieszkam na czwartym piętrze i do domu dosłownie wbiegam — śmieje się.
Marek Litwiński ( 54 l.) przeraził się, kiedy jego waga pokazała 120 kg.
— To było w lutym — wspomina. – Powiedziałem sobie dość. Tym bardziej, że groziła mi cukrzyca i miałem nadciśnienie.
Skąd taka waga?
– Zawsze borykałem się z otyłością – przyznaje. — Ale po 50. roku życia było jeszcze gorzej. Wiadomo, metabolizm się zwalnia, a do tego biurowa praca i spotkania przy grillu. I waga rosła!
Teraz każdy dzień pan Marek rozpoczyna od porannego spaceru.
— Zaczynam go dokładnie o 4. 50 rano — opowiada. — Przed pracą pokonuję 3 km.
Mężczyzna wiedział, że przy dużej otyłości nie należy się forsować, więc nie rzucił się od razu na głęboką wodę. — Przede wszystkim spaceruję — mówi. — Moim trenerem personalnym jest.. pies Pluto, który zmusza mnie do tej aktywności. I to trzy razy dziennie!
Pan Marek śmieje się, że ławo nie było.
— Zanim zaczęłam ćwiczyć i się odchudzać, najpierw przekopałem internet i poradniki. Nie miałem w ogóle kondycji!
Zrezygnował z chleba, ziemniaków i słodyczy.
— Efekt było od razu widać — twierdzi. – Od lutego zrzuciłem 33 kg. Jeszcze zostało mi sporo do wymarzonej wagi. Mam nadzieję, że nie zapeszę!
Do codziennej aktywności doszło pływanie. — Na basenie spędzam do 40 minut dziennie — opowiada. — To też mi bardzo dużo daje.
Po pracy pan Marek nie zalega na kanapie.
— Chodzę z psem 2 km — mówi. — Jeżdżę też rowerem stacjonarnym.
Niedawno poszedł o krok dalej i zaczął biegać.
— Na razie jest to lekki jogging — precyzuje. — Bałem się obciążyć stawy. Przy nadwadze to jednak trzeba uważać.
Efekt?
— Odstawiłem leki na cukier i nadciśnienie — mówi. — Dzięki aktywności po prostu zyskałem zdrowie! A to jest najważniejsze.
Ale to nie wszystko. — Przy okazji schudła moja żona. I to 15 kg!
Polak po pięćdziesiątce nie usiedzi w miejscu! Tak wynika z badania „Zdrowie i aktywność fizyczna Polaków 50+” przeprowadzonego przez Santander Consumer Banku. Polacy w wieku 50+ w ciągu tygodnia mają średnio 35,5 godzin wolnego czasu. I chociaż najbardziej lubią spędzać go w domu, to do sportu nie trzeba ich namawiać. Już co trzeci dorosły Polak deklaruje, że wolny czas spędza uprawiając sport. Podobny odsetek respondentów (28 proc.) przekonuje, że czas wolny poświęca na pracę na działce lub w ogrodzie. Jaka aktywność fizyczna jest najchętniej wybierana? Największą popularnością cieszą się spacery oraz marsze. Wskazało na nie ponad 70 proc. respondentów w wieku 50+. Na kolejnym miejscu znalazła się jazda na rowerze, którą deklaruje 41 proc. badanych. Coraz większym zainteresowaniem Polaków cieszy się nordic walking. To dyscyplina sportu polegająca na marszu ze specjalnymi kijami. Nordic walking uprawia już blisko 3 milionów rodaków, a grono fanów tej dyscypliny stale rośnie.
—Tylko niewielki odsetek badanych w wieku 50+ (6,5 proc.) spędza czas wolny biernie – leżąc lub śpiąc. To pocieszające, ponieważ pokazuje, że większość Polaków preferuje raczej aktywny odpoczynek. Ruch to zdrowie, dlatego warto przeznaczać na niego każdą wolną chwilę – mówi Paweł Florkiewicz, rzecznik prasowy Santander Consumer Banku.
Co sprawia, że Polacy po pięćdziesiątce tak chętnie uprawiają sport? — Za tę aktywność odpowiada przemiana stylu życia — uważa dr Stefan Marcinkiewicz, socjolog. — Kontakt z Zachodem, praca za granicą sprawia, że przejmujemy obce wzorce. Na Zachodzie starsi ludzie zupełnie inaczej się zachowują i nasi seniorzy zaczynają ich naśladować. Popularne nordic walking też przecież przyszło z Zachodu.
Specjalista zauważa, że granica wieku radykalnie się przesunęła. — Ludzie pracują, żeby nie czuć się staro. I z tego samego powodu dbają też o kondycję i ćwiczą — mówi.
I my też do tego zachęcamy. Bądźcie aktywni dla własnego zdrowia i lepszego samopoczucia!
Aleksandra Tchórzewska
— Amatorsko — podkreśla. — Ale mogłem jeść to, na co miałem ochotę, bo wszystko spalałem.
Kłopot zaczął się, kiedy przeszedł na emeryturę.
— Waga skoczyła z 72 kg na 85 kg. Od razu przyszło sapanie, problem z wejściem na kolejne piętro — opowiada.
A potem doszła choroba.
— Mam raka prostaty. Jestem też po częściowej ablacji ( zabiegu kardiologicznym polegającym na zniszczeniu, najczęściej energią termiczną, obszaru serca, będącego anatomicznym podłożem występowania takiego zaburzenia. - red.). Dokucza mi też arytmia serca — mówi pan Zenon
To właśnie choroby popchnęły pana Zenona ku aktywności. Kiedy czuje się lepiej, przychodzi do parku Kusocińskiego. Tam, na siłowni pod chmurką spala kalorie i w ten sposób dodaje sobie energii.
— Gdyby nie arytmia, byłoby jeszcze lepiej — uśmiecha się. — Codziennie też spaceruję po 10 km. Chodzę krokiem marszowym. Nie ważne, że pada deszcz. Mnie to nie przeszkadza!
Co sport daje panu Zenonowi?
— Czuję się po prostu rześko. I rzuciłem papierosy, a kiedyś potrafiłem ich wypalić nawet 40 dziennie!
Wiesława Mazur z Olsztyna przepracowała 36 lat w księgowości. Dziś ma 81 lat, ale wieku po niej nie widać.
— Pracę miałam siedzącą, za wiele się nie ruszałam — przyznaje. — Kiedyś nie było takich możliwości jak teraz. Nie było takich siłowni na świeżym powietrzu. Człowiek w ogóle nie myślał, że może gdzieś iść poćwiczyć.
Pani Wiesława jest przykładem na to, że na uprawianie sportu nigdy nie jest za późno. — Trenuję dopiero od dwóch lat — przyznaje. — Zaczęły mi dolegać problemy ze stawami i kolanami. Chodziłam do ortopedy, ale nie odczuwałam poprawy. Dopiero pomogły ćwiczenia.
Aktywną seniorkę można codziennie spotkać na siłowniach pod chmurką. Stara się nie forsować, ale w tyle za młodszymi też nie zostaje.
— Ćwiczę kończyny dolne na trzech różnych przyrządach. Na każdym po 20 minut — wyjaśnia.
Z kolei dwie godziny dziennie pani Wiesława przeznacza na codzienny spacer. Jak seniorka czuje się po codziennej dawce sportu?
— Lepiej – śmieje się. — Na pewno lekko i swobodnie!
Jadwiga Andrukajtis ma 64 lata. Choruje na czerniaka złośliwego.
— W domu to by człowiek tylko myślał o chorobie, a tak zapominam — twierdzi.
Kiedy pani Jadwiga dowiedziała się, że przyplątał się do niej nowotwór, nie chciało jej się żyć.
— Nie myślałam o żadnej aktywności, byłam wrakiem człowieka. Bez chęci do życia — przyznaje.
Ale ten stan trwał krótko. Pani Jadwiga nie tyko zebrała w sobie siłę do walki z choroba, ale także do sportu.
— Chodzę nawet po 15 kilometrów dziennie — mówi. — Leżenie jest dla mnie horrorem. Jak można przyjść do domu i położyć się na kanapie? Mnie rozsadza energia.
Marsze i spacery są jej ulubioną formą aktywności.
— Po takim spacerze nawet jeść się nie chce — śmieje się. — Zresztą swoją dietę też zmodyfikowałam. Jem więcej warzyw i owoców.
Pan Krzysztof z Olsztyna pół życia spędził na rowerowym siodełku.
— Lubię samotne, dalekie wyprawy. Codziennie sprawdzam licznik i czuję satysfakcję dopiero wtedy, kiedy przekroczę 40 km. Ma 65 lat, ale jak mówi, o tym zapomina. — Zawdzięczam to codziennej aktywności. Miałem siedzącą pracę, i gdyby nie popołudniowe przejażdżki, to chyba bym umarł — żartuje.
Dlaczego właśnie rower?
— Bo to tani sport — śmieje się. — Mnie nie kuszą żadne rowerowe gadżety, modne kaski. Rower kupiłem bardzo dawno temu.
Kilkakrotnie pan Krzysztof przejechał z Gdańska do Olsztyna.
— To był wielki wysiłek, ale dałem radę. Byłem dużo młodszy, cały dzień jechałem — opowiada.
Teraz mężczyzna preferuje krótsze trasy.
— Nie oszukujmy się, wiek robi swoje — uważa. — Dobrze jest być aktywnym, ale nie należy przesadzać.
Podoba mu się moda na rowerowy boom. — Z innymi rowerzystami pozdrawiamy się na trasie — uśmiecha się. — Wiek nie ma tu akurat żadnego znaczenia, bo wspólna pasja łączy osoby w każdym wieku!
Dzięki rowerowym przejażdżkom pan Krzysztof nie wie, co to zadyszka.
— Mieszkam na czwartym piętrze i do domu dosłownie wbiegam — śmieje się.
Marek Litwiński ( 54 l.) przeraził się, kiedy jego waga pokazała 120 kg.
— To było w lutym — wspomina. – Powiedziałem sobie dość. Tym bardziej, że groziła mi cukrzyca i miałem nadciśnienie.
Skąd taka waga?
– Zawsze borykałem się z otyłością – przyznaje. — Ale po 50. roku życia było jeszcze gorzej. Wiadomo, metabolizm się zwalnia, a do tego biurowa praca i spotkania przy grillu. I waga rosła!
Teraz każdy dzień pan Marek rozpoczyna od porannego spaceru.
— Zaczynam go dokładnie o 4. 50 rano — opowiada. — Przed pracą pokonuję 3 km.
Mężczyzna wiedział, że przy dużej otyłości nie należy się forsować, więc nie rzucił się od razu na głęboką wodę. — Przede wszystkim spaceruję — mówi. — Moim trenerem personalnym jest.. pies Pluto, który zmusza mnie do tej aktywności. I to trzy razy dziennie!
Pan Marek śmieje się, że ławo nie było.
— Zanim zaczęłam ćwiczyć i się odchudzać, najpierw przekopałem internet i poradniki. Nie miałem w ogóle kondycji!
Zrezygnował z chleba, ziemniaków i słodyczy.
— Efekt było od razu widać — twierdzi. – Od lutego zrzuciłem 33 kg. Jeszcze zostało mi sporo do wymarzonej wagi. Mam nadzieję, że nie zapeszę!
Do codziennej aktywności doszło pływanie. — Na basenie spędzam do 40 minut dziennie — opowiada. — To też mi bardzo dużo daje.
Po pracy pan Marek nie zalega na kanapie.
— Chodzę z psem 2 km — mówi. — Jeżdżę też rowerem stacjonarnym.
Niedawno poszedł o krok dalej i zaczął biegać.
— Na razie jest to lekki jogging — precyzuje. — Bałem się obciążyć stawy. Przy nadwadze to jednak trzeba uważać.
Efekt?
— Odstawiłem leki na cukier i nadciśnienie — mówi. — Dzięki aktywności po prostu zyskałem zdrowie! A to jest najważniejsze.
Ale to nie wszystko. — Przy okazji schudła moja żona. I to 15 kg!
Polak po pięćdziesiątce nie usiedzi w miejscu! Tak wynika z badania „Zdrowie i aktywność fizyczna Polaków 50+” przeprowadzonego przez Santander Consumer Banku. Polacy w wieku 50+ w ciągu tygodnia mają średnio 35,5 godzin wolnego czasu. I chociaż najbardziej lubią spędzać go w domu, to do sportu nie trzeba ich namawiać. Już co trzeci dorosły Polak deklaruje, że wolny czas spędza uprawiając sport. Podobny odsetek respondentów (28 proc.) przekonuje, że czas wolny poświęca na pracę na działce lub w ogrodzie. Jaka aktywność fizyczna jest najchętniej wybierana? Największą popularnością cieszą się spacery oraz marsze. Wskazało na nie ponad 70 proc. respondentów w wieku 50+. Na kolejnym miejscu znalazła się jazda na rowerze, którą deklaruje 41 proc. badanych. Coraz większym zainteresowaniem Polaków cieszy się nordic walking. To dyscyplina sportu polegająca na marszu ze specjalnymi kijami. Nordic walking uprawia już blisko 3 milionów rodaków, a grono fanów tej dyscypliny stale rośnie.
—Tylko niewielki odsetek badanych w wieku 50+ (6,5 proc.) spędza czas wolny biernie – leżąc lub śpiąc. To pocieszające, ponieważ pokazuje, że większość Polaków preferuje raczej aktywny odpoczynek. Ruch to zdrowie, dlatego warto przeznaczać na niego każdą wolną chwilę – mówi Paweł Florkiewicz, rzecznik prasowy Santander Consumer Banku.
Co sprawia, że Polacy po pięćdziesiątce tak chętnie uprawiają sport? — Za tę aktywność odpowiada przemiana stylu życia — uważa dr Stefan Marcinkiewicz, socjolog. — Kontakt z Zachodem, praca za granicą sprawia, że przejmujemy obce wzorce. Na Zachodzie starsi ludzie zupełnie inaczej się zachowują i nasi seniorzy zaczynają ich naśladować. Popularne nordic walking też przecież przyszło z Zachodu.
Specjalista zauważa, że granica wieku radykalnie się przesunęła. — Ludzie pracują, żeby nie czuć się staro. I z tego samego powodu dbają też o kondycję i ćwiczą — mówi.
I my też do tego zachęcamy. Bądźcie aktywni dla własnego zdrowia i lepszego samopoczucia!
Aleksandra Tchórzewska
Komentarze (1)
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Koska #2307507 | 83.9.*.* 14 sie 2017 18:41
No same pozytywne przykłady. Jest jedna sprawa którą chciałam zaznaczyć to ta że czy masz lat 20 czy 50 to chce się żyć i czerpać przyjemności z życia. Skoro człowiek "nadaje" się do pracy, to nadaje się też do innych rzeczy. Aktywnośc jest przejawem takich chęci. Bo jak masz 60 lat to masz się położyć do trumny i czekać? No chyba nie.
! odpowiedz na ten komentarz